Dziś czyli w niedzielę 28 lipca w naszej parafii rozpoczynamy 40 godzinne nabożeństwo.
Przez cały czas wystawiony jest Najświętszy Sakrament w kaplicy Bożego Miłosierdzia.
W poniedziałek i we wtorek Msze św. o godz. 7.00, 10.00 i 18.00 Nieszpory i procesja.
Zapraszamy asystę procesyjną
Każdego roku w parafiach organizowane są 40-godzinne nabożeństwa. Wielu z nas z pewnością zadaje sobie pytanie, czym one są i dlaczego należy w nich uczestniczyć. Ich praktyka jest bardzo stara i warto, by przetrwała jak najdłużej.
Nabożeństwo 40-godzinne jest jedną z form kultu eucharystycznego. Polega na nieustannej, trwającej 40 godzin modlitwie przed uroczyście wystawionym Najświętszym Sakramentem. Ks. Łukasz Celiński, wikariusz parafii katedralnej w Siedlcach, podkreśla, że długość tego nabożeństwa nawiązuje do czasu, przez jaki - według tradycji - ciało Zbawiciela pozostawało w grobie.
Liczbę 40 można określić przydomkiem biblijna. Tyle dni Pan Jezus pościł przed rozpoczęciem nauczania, tyle samo czasu trwały opady w trakcie potopu, przez 40 lat naród wybrany błąkał się po pustyni.
- Współcześnie oficjalne dokumenty liturgiczne mówią nie tyle o „40-godzinnym nabożeństwie”, co o dłuższej adoracji, bez określania czasu jej trwania. Termin zachował się w praktyce duszpasterskiej i najczęściej - zwłaszcza w Polsce - określa się nim trzydniową adorację, odbywającą się albo w trzy kolejne niedziele przed Wielkim Postem, albo w niedzielę (od ostatniej Mszy porannej), poniedziałek i wtorek przed Środą Popielcową. Wspomniane nabożeństwo jest jednak związane wyłącznie z tym okresem liturgicznym. Zachęca się również, by urządzać je w Adwencie czy przed istotnymi momentami dla danego Kościoła lokalnego - tłumaczy ks. Ł. Celiński.
Jako wynagrodzenie
- Nabożeństwo swoim powstaniem sięga czasów średniowiecza i początkowo związane było z praktyką 40-godzinnego postu przed uroczystością Zmartwychwstania Pańskiego. W XIII w. zrodziły się bractwa biczowników, które przyczyniły się do powstania 40-godzinnego nabożeństwa odprawianego od Wielkiego Czwartku do Wielkiego Piątku - wyjaśnia s. dr M. Iwona Kopacz ze Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza, redaktor miesięcznika liturgicznego „Od Słowa do Życia”. - W ciągu tego i następnego stulecia rozwinęły się liczne bractwa, których celem była troska o godne przechowywanie Najświętszego Sakramentu i m.in. przygotowywanie 40-godzinnych nabożeństw. Od XVI w. nabożeństwa te zaczęto organizować regularnie, cztery razy w roku: w Wielkim Poście, podczas Zesłania Ducha Świętego, we Wniebowzięcie NMP i w Boże Narodzenie. Jednak w tamtym czasie owe nabożeństwa były organizowane przed tabernakulum, a nie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem - wyjaśnia. - Ostateczny kształt nabożeństwom 40-godzinnym nadał założyciel barnabitów ks. A. M. Zaccaria. Z czasem doszło do rozciągnięcia tego zwyczaju na całe miasta na okres całego roku. „Przechodziło” ono z kościoła do kościoła i w ten sposób w późniejszych wiekach przekształciło się w adorację wieczystą. W czasach Karola Boromeusza nabożeństwa 40-godzinne były organizowane na zakończenie karnawału, czyli przed Środą Popielcową, i były odprawiane jako wynagrodzenie - dodaje s. dr M. I. Kopacz.
Nieoczekiwane owoce
S. Iwona zauważa, że aktualnie odprawianiu nabożeństw 40-godzinnych towarzyszy pragnienie rozważania tajemnicy obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. - Możliwe, że przyczyną niezrozumienia adoracji w wielu wspólnotach parafialnych jest fakt organizowania ich zaraz po Mszy św. niedzielnej, tego, że są krótkie i bywają „przegadane”. Jakby nasi duszpasterze bali się zostawić wiernym czas na indywidualną modlitwę w ciszy, na rozważanie usłyszanego słowa Bożego. Z drugiej strony także sami wierni, nieprzygotowani do adoracji, zastanawiają się nad tym, co mieliby w tym czasie „robić”, jakie modlitwy odmawiać itp. Wydaje mi się, że jeśli osoby te odpowiednio się podprowadzi i przygotuje do przeżycia nabożeństwa, jakim jest dłuższa adoracja Najświętszego Sakramentu, owoce mogą przekroczyć oczekiwania nas wszystkich - mówi siostra.
Na własnym podwórku
W naszej diecezji 40-godzinne nabożeństwo wprowadzono we wszystkich parafiach podczas Pierwszego Synodu Diecezji Siedleckiej w sierpniu 1923 r. - Od tego momentu pojawiło się wiele inicjatyw szerzących pobożność eucharystyczną, ale nigdy w diecezji nie obowiązywał żaden szczegółowy opis tego, w jaki sposób to nabożeństwo ma się odbywać - zauważa ks. Ł. Celiński. - Jego istota polega na adoracji Najświętszego Sakramentu wystawionego w głównym ołtarzu przez 40 godzin, natomiast kwestie szczegółowe pozostawione są do rozeznania duszpasterskiego proboszcza. W 2009 r. bp Zbigniew Kiernikowski w słowie wprowadzenia do pierwszego zeszytu tekstów przeznaczonych do wykorzystania podczas trzydniowej adoracji Najświętszego Sakramentu wskazał na ścisły związek, jaki zachodzi między adoracją eucharystyczną a słuchaniem słowa Bożego i pełniejszym uczestnictwem w Eucharystii w kontekście Tajemnicy Paschalnej Chrystusa. Wyznaczono wówczas nowe terminy trzydniowej adoracji Najświętszego Sakramentu dla poszczególnych parafii, tak aby w diecezji nieustannie trwał kult eucharystyczny - dodaje.
Przez pryzmat Boga
W kaplicach Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza trwa nieustanna adoracja Jezusa Eucharystycznego. W poszukiwaniu ciszy i okazji do przemyślenia swoich spraw zagląda do niej wielu ludzi. - Podobna sytuacja ma miejsce tam, gdzie księża decydują się na wprowadzenie wieczystej czy przedłużonej adoracji Najświętszego Sakramentu. Wierni decydują się na podjęcie konkretnych zobowiązań związanych z podtrzymaniem trwającej adoracji. Są tacy, którzy przyjeżdżają z daleka, wiedząc, że w danym miejscu można poświęcić czas na indywidualną modlitwę przed uroczyście wystawionym Najświętszym Sakramentem - mówi s. Iwona. Podkreśla, że na szczęście ciągle jest w nas głód Boga i pragnienie spotkania się z Nim osobiście - poprzez bliskie i znane słowa.
- Warto uświadomić sobie, że z Bogiem - nieustannie obecnym wśród nas - można również posprzeczać się, wykrzyczeć Mu swój ból i niezgodę na rzeczywistość, która niekoniecznie musi jawić się nam jako sprawiedliwa i dobra. Dzięki poświęcaniu czasu na osobiste, pogłębione spotkania z Bogiem obecnym w żywej Hostii odkryjemy, że na „złą” rzeczywistość można spojrzeć inaczej i odnaleźć w niej również ziarenka prawdy. Że czas przeżywany tu i teraz z „Bogiem z nami” może przyczyniać się do duchowego wzrostu i rozwoju dla dobra nas samych i naszych bliskich - podsumowuje s. Iwona.
źródło : https://www.echokatolickie.pl/